(work in progress)
Od ponad piętnastu minut
Nie świętowałem niczego
Ni zwycięstwa, ni strat,
Ni braci, ni swad,
Gdzie ma gratyfikacja?
Zaspokojenie i «sex»
Odświeżacze do paminy
Smutek 27 koma 2
Asystentka mówi ma
“Hej czy wszystko ok?”
Personalizowana zemsta na świadomym czynie
Umila i uprzyjemnia moje chwile
W uścisku nocy blaskiem wabią me gaświątynie
Odliczanie się zaczęło
Manufakturowana
Odyseja…
Dziesięć siedem trzy jeden
Wypiek na mojej twarzy
Addytywna muzyka gdy
Pulsacja przenika
To co zostało z duszy
Zsynchronizowane ruchy
Centrum kontroli atmosfery
Przecież pierwszy raz to widzę
Może nawet się zachwycę
Pomnikiem tego doznania
Objawienia ludzkie w krainie pełnej bogów
– nieskończonej stabilności gospodarczej –
Ot sekunda, znane imię, i kolejne znowu
A kryształ stabilności drga
Zbyt wielki by obrócić się w proch
Zbyt odległy, bym mógł go dotknąć
Taki jest ten nasz bóg mechaniczny
I na jego cześć, megaświątynia
Miejsce jego żeru – ciało migdałowate
Złóż w ofierze należny mu czas
Myśl i słowo
Udostępnij
Niemożebna chęć
Mechanicznych zachęt
Wciska się pod skórę
Wszystko idzie w parę
A że w naturze istnieją cykle
Para zmienia się w chmurę
Chmura w deszcz
Spływa kropla za kroplą
Po ścianach megaświątyni 1
Krople o różnych nominałach…