Na styku SF: Eseje z przyszłości: Nowa szarość

Z ma­ni­fe­stu 0x3f­ce ebff ac82 ac82 6f92 0158 1210 da83 wy­ra­żo­ne­go nad losem świa­ta.

Po­cząt­ku nie było.

Tylko czas i prze­strzeń, które nagle się stały, po­nie­waż rów­na­nie na to po­zwo­li­ło. Potem po­ja­wi­li się bo­go­wie, któ­rzy sto­czy­li ze sobą wojnę. Wojna ta trwa­ła jeden mo­ment i wy­ło­ni­ła zwy­cięz­cow oraz mnó­stwo ener­gii rów­no­mier­nie roz­ło­żo­nej w całej prze­strze­ni. Jeden z bogów prze­stał ist­nieć, a drugi za­czął sty­gnąć. Z jego ciała po­wsta­ło nasze życie. Dla­te­go Go uwiel­bia­my, mimo że nigdy już nie bę­dzie taki sam.

Na­zy­wa­my sie­bie sza­ry­mi. Sza­ry­mi, po­nie­waż je­ste­śmy isto­ta­mi łą­czą­cy­mi boską sy­me­trię i czar­ną, jed­no­rod­ną po­stać cha­osu. Ży­je­my na małej pla­ne­cie i roz­po­czę­li­śmy eks­pan­sję na oko­licz­ne pla­ne­ty i źró­dła za­so­bów. Idzie to cał­kiem spraw­nie, jak na od­le­gło­ści, które opóź­nia­ją każdą ko­mu­ni­ka­cję. Kiedy wra­ca­my z da­le­kich wo­ja­ży, nic nie spra­wia nam wię­cej przy­jem­no­ści, jak roz­mo­wa ze zna­jo­my­mi, z tymi, z któ­ry­mi „coś klika” i po­zna­wa­nie no­wych in­for­ma­cji i plo­te­czek.

Je­ste­śmy sza­ry­mi, po­nie­waż kon­tro­lu­je­my chaos i po­rzą­dek. Nasi przod­ko­wie nie byli w sta­nie tego osią­gnąć – ich ciała były zbyt pry­mi­tyw­ne i spe­cja­li­zo­wa­ne tylko do jed­ne­go celu. Roz­mna­ża­nia. Po­sia­da­li ujem­ną kre­atyw­ność. Wszyst­ko mu­sia­ło być im po­ka­za­ne, żeby mogli po­łą­czyć to w coś no­we­go, a osoby z naj­wyż­szą kre­atyw­no­ścią nie były w sta­nie sobie z tym po­ra­dzić. My, kiedy chce­my być kre­atyw­ni, włą­cza­my nasze ge­ne­ra­to­ry pseu­do­lo­so­we i po­zwa­la­my im snuć wizje. A potem przy­tę­pia­my je, żeby wró­cić do ładu, po­rząd­ku, ma­te­ma­ty­ki. Oni po­sił­ko­wa­li się sub­stan­cja­mi, któ­rych dłu­go­trwa­ły wpływ wy­nisz­czał or­ga­nizm.

Dzię­ki temu ge­niu­szem jest każdy. Nie­któ­rzy z nas spe­cja­li­zu­ją się w byciu ge­niu­sza­mi, dzię­ki czemu ja­kość ich wizji jest o wiele lep­sza i mają wię­cej zna­jo­mych w to­wa­rzy­stwie. Sztu­ka im bar­dziej bu­dzą­ca nowe im­pre­sje w nas, tym wyżej przez kry­ty­ków oce­nia­na.

Nasi przod­ko­wie zdzi­cze­li. A może to my ich prze­ro­śli­śmy. Cięż­ko po­wie­dzieć. Niby są nadal ponad resz­tą zwie­rząt na tej pla­ne­cie, ale o czym roz­ma­wiać z nimi? Nie­któ­rzy z nas za cel wzię­li sobie ich edu­ka­cję, ale da­le­ko nie za­szli. Oni są nie­re­for­mo­wal­ni, poza tym do­szli już do końca swo­jej drogi i nie­dłu­go staną się ga­tun­kiem za­gro­żo­nym.

Mamy różne oso­bo­wo­ści i cią­gle mu­si­my się pil­no­wać. Ciała nie są nie­skoń­czo­ne, a dusze tak. Chwi­la nie­uwa­gi, i spo­glą­da­jąc w lu­stro mo­żesz za­uwa­żyć nie sie­bie, ale zu­peł­nie nową isto­tę. Stra­ci­łem wielu przy­ja­ciół w ten spo­sób. Jeden z pro­ce­sów nagle wy­grał walkę i prze­jął ca­łość nie do po­zna­nia. Cza­sa­mi nawet wspo­mnie­nia ule­ga­ły zmia­nie i wy­ma­za­niu.

Nasze dzie­ci nie są tak na­praw­dę dzieć­mi, prę­dzej im do lalek, które mogą przy­jąć do­wol­ną duszę. Wiele dusz pływa sobie bez ciała i szuka miej­sca, gdzie mo­gły­by wy­ra­zić swoją eks­pre­sję, ko­rzy­sta­jąc z grzecz­no­ści nas, któ­rzy nad wyraz sza­nu­je­my każde życie i je­ste­śmy w sta­nie po­świę­cić nieco pa­mię­ci tak, aby ich dusze nie zo­sta­ły stra­co­ne. Sami kie­dyś tacy by­li­śmy. Dzie­ci wy­cho­wu­je­my w spar­tań­ski spo­sób, dając du­szom moż­li­wość walki o nie. Ta, która wygra, za­zwy­czaj przej­mu­je wie­dzę wszyst­kich po­zo­sta­łych, a jed­no­cze­śnie jest naj­bar­dziej war­to­ścio­wa, aby peł­nić rolę w na­szym spo­łe­czeń­stwie.

Po co ży­je­my? Nasi fi­lo­zo­fo­wie nadal nie od­po­wie­dzie­li na to py­ta­nie. Pla­nu­je­my stwo­rzyć ciało, ciało które po­mie­ści mi­lio­ny dusz, aby móc swo­bod­nie eks­plo­ro­wać ten temat. Pry­wat­nie, sądzę, że i bo­go­wie nie wie­dzie­li tego. I nigdy się nie do­wie­my. Ale może po dro­dze od­kry­je­my coś wspa­nia­łe­go.

Teraz chcę pobyć nieco sam, za­my­kam więc wszel­kie po­ła­cze­nia ze zna­jo­my­mi i zo­sta­ję tutaj kon­tem­plo­wać pięk­no za­cho­dzą­ce­go słoń­ca. Kiedy już ob­ro­bię zapis moich uczuć z tego wy­da­rze­nia, z pew­no­ścią prze­ślę je moim naj­bliż­szym, aby uho­no­ro­wać trwa­łość i głę­bo­kość na­szych re­la­cji.


re­fe­ren­cje

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *