Linksys WRT54GL aka routina

Ten wpis jest częścią mojego starego bloga, prowadzonego w latach 2005-2007 pod adresem dragonee.jogger.pl. Został on zachowany w celach archiwizacyjnych i niekoniecznie reprezentuje moje bieżące stanowisko na dany temat.
WRT54GL

Dawno już nie pisałem niczego o sprzęcie przeze mnie posiadanym, a ostatnimi czasy ilość tegoż nieco się zwiększyła. Czas więc uzupełnić braki i pobawić się w recenzenta. Zacznijmy od kolejnego routera w mojej rodzinie: Linksys WRT54GL.

Zaczęło się od kupna laptopa – Thinkpad 560X. Pomyślałem wtedy, że chodzenie z kabelkiem UTP, aby mieć dostęp do sieci nie jest takie fajne. Później sprawy się skomplikowały. W momencie, kiedy laptop upadł na kartę sieciową, gnotąc delikatną, zupełnie nietypową wtyczkę dostarczoną przez producenta i nie miałem już żadnego podłączenia do Internetu, myśli te wróciły ze zwielokrotnioną siłą. Minęło kilka miesięcy i wreszcie załatwiłem sobie WRT54GL wraz z tanią kartą PCMCIA 802.11b.

Router ten to kolejna maszyna pracująca pod Linuksem w moim domu. Jądro 2.4, procesor 200MHz, 16MB ramu i 4MB pamięci flash wystarczają na całkiem sprawny system. Domyślnie zainstalowany firmware jednak nie był wystarczający – co to za Linux, na którym nie ma sshd? 😉

Host otrzymał nazwę routina, z którą zgłasza się do nadrzędnego routera poprzez dhcp.

Z początku nawet ta konfiguracja mi wystarczała – bo router to router i miał routować. Potem jednak uznałem, że dostęp poprzez stronę www zaczyna mnie nieco denerwować. I to, że router nie odpowiada na pingi z zewnętrnej sieci (w tym przypadku należącej również do mojego lanu).

Dziś przełamałem się i zainstalowałem OpenWrt. Teraz już mam dostęp do całego systemu, firewalla, dnsmasq i wielu dodatkowych opcji, których jeszcze nie odkryłem. Jest nawet vi! 😀

OpenWrt dostarcza nawet package manager, żeby dodawać i usuwać poszczególne nieużywane paczki.

Wracając do samej maszyny, małe jest piękne. Router zawiera access point 802.11b/g, oraz czteroportowy Ethernet switch. W zależności od oprogramowania, urządzenie może spełniać różne dodatkowe funkcje, które ograniczone są praktycznie wielkością pamięci i ramu.

Dla urządzenia znalazłem jeszcze jedno praktyczne zastosowanie poza byciem częścią szkieletu mojej sieci – gry sieciowe. Ostatnio umówiliśmy się ze znajomymi na sesję StarCrafta. Okazało się, że router stworzył nam wspaniałe warunki gry dla trzech osób podłączonych poprzez Ethernet i mojego laptopa poprzez WLAN. Zero konfiguracji – tylko wpinać, czekać na odpowiedź DHCP i grać. 😉

Dodatkowym atutem może być także to, że ani razu nie zauważyłem problemów z działaniem routiny, a mam ją już trzy miesiące.

Polecam, naprawdę warto wydać te dwieście złotych na Allegro na taki sprzęt.

3 komentarze
  1. 3 lipca, 2007
  2. 4 lipca, 2007
  3. 6 lipca, 2007

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *