Brand New World

Ten wpis jest częścią mojego starego bloga, prowadzonego w latach 2005-2007 pod adresem dragonee.jogger.pl. Został on zachowany w celach archiwizacyjnych i niekoniecznie reprezentuje moje bieżące stanowisko na dany temat.
Brand new world

Jeśli teraz dziwicie się rozmiarowi nieproporcjonalnemu do treści, czy kiczowości powyższego obrazka, to wszystko w porządku. Jeśli nie, to być może zbyt bezkrytycznie przyjmujecie manipulacje płynące z otoczenia… A co powiecie na odrdzewiacz do rur umysłowych, istny KABOOM! (żeby nie promować innego środka czystości 🙂 ), czyli małą terapię szokową, aby odrobinę otrzeźwieć z oczarowania Nowym, Wspaniałym Światem?

Tym, którym powyższe stwierdzenia nie nasunęły skojarzeń z książką Aldousa Huxleya, zaiste, pod tytułem Nowy, wspaniały świat, polecam zapoznanie się z artykułami, bądź z książką. Od razu przyznaję się, że książki nie czytałem, ale mam zamiar to uczynić w wolnej chwili. Szczęśliwie, nie mam zamiaru opowiadać o niej, więc te kilka faktów, które znam, wystarczy mi do dalszego prowadzenia.

Według przesłania filmu, fabuła książki, która miała się dziać rzekomo w 2540 roku, w większości wykonuję się na naszych oczach, tu i teraz. Świadomość przeciętnego człowieka jest zdominowana przez konsumpcyjność – niezależność to możliwość wydawania pieniędzy w nieograniczony sposób. Myślę, że nie muszę komentować, dla kogo tak naprawdę jest to opłacalne…

Kiedyś uważałem, że moc działania reklamy kończy się z momentem zaprzestania jej oglądania. Niestety, nie jest tak dobrze. Jako przykład długofalowego efektu działania reklam jest to, że społeczeństwo nastawia się na przyjemność, a przyjemność wiąże z kupowaniem. Co z tego wynika? Kupujemy przyjemność, a nie ją sobie stwarzamy. Płacimy za nią, dzięki czemu możemy przestać myśleć. Dlatego teraz powstają takie potworki jak Galeria handlowa. Że niby stosik sklepów z jednakowymi towarami ma być najwyższym doznaniem natury estetycznej. Chyba, że `galeria’ oznacza, że jedyne, na co nas stać, to popatrzeć na wystawy. 🙂

Hasło `nie naprawiaj, wyrzuć’, to kolejny przykład indoktrynacji, której tak chętnie się poddajemy. W filmie skutki tego były pokazane na przykładzie dzieci. Przeprowadzono z nimi wywiad, w którym padło dość interesujące stwierdzenie,`nowe jest lepsze’. W dodatku dzieci nie potrafiły odpowiedzieć na pytanie, czemu jest lepsze…

W razie problemu łyknij pigułkę. Poczujesz się lepiej. Kwestia utrzymywania społeczeństwa na poziomie bezmózgich zombie to kwestia zapewnienia im niekończącej się przyjemności. Co ciekawe, w filmie kwestia Somy, książkowego narkotyku spełniającego rolę magicznego środka na każdą sytuację, przyrównana została do pigułek antydepresyjnych, które podobno używane są w masowych ilościach. Nie mam jak samemu potwierdzić tej tezy, ale chętnie zobaczyłbym opinię kogoś, kto spędził trochę czasu w Anglii (fabuła filmu i książki dzieje się w Londynie), czy też w jakimś innym, `cywilizowanym’, zachodnim kraju.

Na koniec warto wspomnieć, że składając wszystkie te klocki w jedną całość, wychodzi na jaw, że nie wszystkie korzyści trafiają tylko do producentów różnorakich towarów. Wiele z nich jest wyjątkowo przydatnych dla organizacji władających państwem. Karmienie społeczeństwa przyjemnościami i złudą wolnego wyboru, jest najlepszą, jak dotąd, formą kontroli, gdyż żadne społeczeństwo nie będzie miało ochoty walczyć o gorsze warunki…

Polecam z całego serca.

PS. Widząc, jak organizacje władające US of A wykorzystują terroryzm do zwiększania własnej kontroli, twierdzę, że koncepcja świata Huxleya nie w pełni się udała. Lub nie wszędzie. To taki mały kontrprzykład.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *