Ten wpis jest częścią mojego starego bloga, prowadzonego w latach 2005-2007 pod adresem dragonee.jogger.pl. Został on zachowany w celach archiwizacyjnych i niekoniecznie reprezentuje moje bieżące stanowisko na dany temat.
Jest tłoczno.
Nie tylko. Wszyscy patrzą przez okna. Cztery równe rządki ludzi, zwrócone twarzami do najbliższej szyby. Wyglądają jak więźniowie pragnący o natychmiastowej ucieczce z miejsca swego pobytu. Udają, że nikogo poza nimi nie ma. Udają, że nie widzą obserwatora.
Dlaczego tak? Czyżby zbyt wielkie skupienie populacji naszego gatunku w jednym miejscu tak destruktywnie działało na nasze odczucia? A może przeświadczenie o własnej indywidualności, może też doskonałości nad pozostałą częścią gatunku? Niechęć do spojrzenia podobnej istocie w twarz?
Pytania. Odpowiedzi jednak brak z mojej strony, jedynie domysły z poprzedniego akapitu.
Co najgorsze? Rówież uczestniczę w tej wspólnocie, wspólnocie braku wspólnoty.
6 komentarzy
…aż westchnęłam przeczytawszy…
Chyba nie jest tak źle. Ja kilka razy nawiązałem kontakt. Poza tym jak się ogolę, zawsze jakaś dziewczyna szuka kontaktu ze mną. Czasami jakaś starsza pani chce, żeby posłuchać jej narzekań. Ostatnio ponarzekałem z kierowcą na sylwestra…
Nie jest tak źle.
obcy sobie ludzie wydają się siebie bać. Ale ja zawsze spotykam kogoś znajomego. Widać małe miasto. No i tramwajów nie ma.
nono,wzielo cie na refleksje;) a ja tam jestem aspoleczny i nie interesuja mnie ludzie mijani na ulicy. W sensie ze moga byc sobie, nic mi to nie robi, dopoki czegos ode mne nie zechca. Jak tak chodze po miescie, jezdze autobusami, to ci wszyscy ludzie wydaja mi sie nudni, tacy sami, zero indywidualnosci…Ja jestem dziwny, gardze ludzmi, ale nie pokazuej tego. Mam grupe bliskich mi osob i tyle te osoby szanuje. Reszta moze sobie patrzec w szybe, dla mnie beda banda bezmyslnych stworzen.
Ot, taki maly poglad na zycie;)
…:
Ludzie są potworami potworzastymi i trzeba ich jeszcze kochać. 😉
Kaban:
> nawiązałem kontakt
Witaj, przybyszu z mojej planety.
Zan:
Metropolie i aglomeracje niekoniecznie są dobre. Chętnie bym sprawdził, czy udałoby mi się wytrzymać dłuższy czas w małym mieście, czy na wsi. Śmiem powątpiewać, ale możliwe, że bym i przeżył.
rozbit:
Widzisz, jaki sadystyczny jesteś dla tej biednej bandy bezmyślnych stworzeń? A psa to byś na dwór nie wygonił. 😉
hyhy,no a ja zyje w malym miescie;) i nie moglbym zyc w duzym, np wawie czy lodzi…;p
btw, psa na dwor bym nie wygonil, fakt. ale czlowieka owszem!
[…] Nie, nie ma to związku z domniemanym zauroczeniem moim, prędzej z dalszymi refleksjami na temat notki o atmosferze panującej w tramwaju. Mimo wszystko, czy wiecie, skąd biorą się te nieprzebrane pokłady […]