Ten wpis jest częścią mojego starego bloga, prowadzonego w latach 2005-2007 pod adresem dragonee.jogger.pl. Został on zachowany w celach archiwizacyjnych i niekoniecznie reprezentuje moje bieżące stanowisko na dany temat.
Ludzie są pełni wad, ale gdyby tacy nie byli, to świat stałby się strasznie nudnym miejscem.
Miasto i kraj, w którym żyję pozostawia wiele do życzenia, ale czy utopia nie przyniosłaby ogromnej fali samobójstw?
Mam więcej niż statystyczny mieszkaniec tej planety – czemu więc miałbym żądać jeszcze?
Posiadam grupę znajomych i przyjaciół – kim więc jestem, gdy mówię, że oni nie starczają?
Poza szczęściem, cierpię. Ale właśnie wtedy czuję, że żyję.
Życie jest piękne. Nie, nie ma to związku z domniemanym zauroczeniem moim, prędzej z dalszymi refleksjami na temat notki o atmosferze panującej w tramwaju. Mimo wszystko, czy wiecie, skąd biorą się te nieprzebrane pokłady optymizmu?
2 komentarze
skąd..?
…czemu ja mam wrażenie, że z niekompletnych (niedokończonych byc może..?) przemyśleń…
…nie chcę zrzędzić z rana, ale… kiedyś, gdy proces będzie bardziej zaawansowany, optymizm szlag trafi – normalka taka, o! 😉
Cóż. Na razie nie ma się czym przejmować, póki istnieje sobie gdzieś tam i daje się odrobinkę podbierać. Jak zniknie, to też nie nastąpi koniec świata – tak egoistyczny nie jestem. 😉