Ten wpis jest częścią mojego starego bloga, prowadzonego w latach 2005-2007 pod adresem dragonee.jogger.pl. Został on zachowany w celach archiwizacyjnych i niekoniecznie reprezentuje moje bieżące stanowisko na dany temat.
Dawno, naprawdę dawno nie miałem w ręku płyty, do której musiałbym dorosnąć, żeby mi się spodobała. Oczywiście pomijam muzykę klasyczną i niektóre gatunki jazzu, czuję, że jeszcze za młody jestem na to. 🙂 A jednak, Frances The Mute dopiero teraz wpadła mi w ucho. Podziękowania i respekt dla nich, że zrobili taką płytę.
Słucham prawie cały czas, delektuję się dźwiękiem, a kiedy wkuję na pamięć, to skończy się zachwyt. 😛
Tylko kiedy?