Not available as a result of being idle

Ten wpis jest częścią mojego starego bloga, prowadzonego w latach 2005-2007 pod adresem dragonee.jogger.pl. Został on zachowany w celach archiwizacyjnych i niekoniecznie reprezentuje moje bieżące stanowisko na dany temat.

Nie pamiętam, ile to miało, ale zakładam, że Sin City wyrwało ze trzy godziny z mojego życia. I nie żałuję.

Artur Andrus śpiewał:

Jak dobrze być barankiem
I wstawać sobie rankiem
I biegać na polankę…

No może nie do końca rano, bo o dziesiątej, ani barankiem, bo nim nie jestem… no, zwykle, i nie biegać, tylko poszukiwać grzybów. Nie za wiele, ale to skutek wstawania tym „wczesnym rankiem”. Inni już nas wyprzedzili, ale troszkę się znalazło.

Podczas przygotowań odkryłem na nowo pewną złotą zasadę.

Posiadając już okulary na nosie zakładaj koszulkę przez czapkę.

Pokręcone, ale skuteczne.

Apdejt: Grzyby się gotują, ale na zupę poczekam do jutra. Życzcie szczęścia.

4 komentarze
  1. 22 sierpnia, 2005
  2. 22 sierpnia, 2005
  3. 22 sierpnia, 2005
  4. 22 sierpnia, 2005

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *