Strona domowa, czyli milestone m1

Ten wpis jest częścią mojego starego bloga, prowadzonego w latach 2005-2007 pod adresem dragonee.jogger.pl. Został on zachowany w celach archiwizacyjnych i niekoniecznie reprezentuje moje bieżące stanowisko na dany temat.

`Nie można cofnąć tego, co puściło się w eter’, to jedna z prawd wyniesiona z warsztatów radiowych w WSHE.

Można jednak wypuszczać te sygnały, które zmotywują, bądź zmuszą Cię do dalszej pracy. Tak i ja zrobiłem. Celowo umieściłem informację o własnym portfolio we wpisie Nowe serwisy podbite przeze mnie, która niedługo potem stała się najważniejszym priorytetem na następny miesiąc. W ten sposób rozpocząłem pracę nad własną stroną domową.

Vitalist stał się niezastąpionym narzędziem w mojej pracy. Jestem wzrokowcem i może dlatego ranga każdego zadania rośnie, kiedy zapiszę je sobie. Dodatkowa możliwość określania terminu zakończenia danego zadania motywowała mnie jeszcze bardziej. Wygodny interfejs skłonił mnie do pozostania przy właśnie tej liście todo, a moje poszukiwania menedżera zadań dobiegły końca.

Taka ogranizacja mojej pracy pozwoliła mi na zakończenie prac przed rozpoczęciem roku szkolnego, co przyjąłem za cel już na samym początku.

Pewnego wieczoru usiadłem i zacząłem rysować możliwości dotyczące wystroju strony domowej. Jeden z ciekawszych pomysłów odrzuciłem bojąc się, że sama praca nad tłem zajmie mi bardzo dużo czasu, nie mówiąc już o tym, że uznałem go za zbyt skomplikowany jak na mój aktualny poziom rozwoju graficznego. O czym mowa? Niebo u góry, ziemia pośrodku i podziemia poniżej.

Postawiłem więc na inny pomysł, ten, który można zobaczyć na mojej stronie domowej.

Następnym krokiem było wykonanie back-endu dla strony domowej. W założeniu miała być ona prosta do bólu i dałoby się ją wykonać nawet na czystym HTMLu. Uznałem jednak, że warto by było przypomnieć sobie PHP i poznać te ciekawsze możliwości klas i obiektów w piątej wersji języka. Dzięki temu też przymierzyłem się do PDO i wykonałem coś w rodzaju bardzo prymitywnego frameworka. Do wyświetlania tegoż zdecydowałem się skorzystać z xt – xhtml templates, których zdecydowanym plusem jest to, że do wyszukiwania elementów korzysta się z selektorów CSS3. Ze strony klienta wykorzystałem JQuery, w którym ten proces wygląda praktycznie tak samo. Kolejnym plusem JQuery jest łączenie wyrażeń w łańcuchy (chaining), co przypomina dokładnie budowanie zapytań SQL we frameworku Django. Podsumowując, nauczyłem się tutaj wiele i nie żałuję mojego wyboru.

Na koniec zostawiłem sobie opracowanie dokładnych szablonów dla powstającego portfolio oraz tego bloga.

Z tego, co zauważyłem, poszczególne strony są używalne od IE5.5 wzwyż oraz w przeglądarkach obsługujących standardy. Uwaga, Safari/Win ma problemy z JQuery, ale z tego, co wiem, na Macach biblioteka ta działa, jak należy. Zakładając, że Safari/Win jest aktualnie używana głównie przez developerów, nie będę próbował naprawiać jej błędów.

Dla wszystkich tych, którzy przewinęli tylko z góry na dół, podaję linki: strona domowa oraz portfolio. I oczywiście nagłówek tego bloga. 🙂

Mile widziane wsparcie w postaci wytykania błędów, szczególnie tych językowych. ;]

One Response
  1. 27 sierpnia, 2007

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *