Uderz mnie

Ten wpis jest częścią mojego starego bloga, prowadzonego w latach 2005-2007 pod adresem dragonee.jogger.pl. Został on zachowany w celach archiwizacyjnych i niekoniecznie reprezentuje moje bieżące stanowisko na dany temat.

Zią co bylo o czesc kochanie co tam u ciebie naprawdę zamach bombowy w ebayu minister edukacji wygłasza swój program there is no light in the darkest of your furthest reaches świetnie wreszcie mogę się polenić aż tak czekaj zaraz pokażę ci ciekawego linka szukaj z google nie nie to następne no zamrucz troszę ok czymś mam się martwić nie program z nim to spokojnie mac mini i zabawy z programami graficznymi o kolejny wpis na 10p brick by brick the night eclipsed pricked by kim jestes nie nie znam nie warto ech tak stary nie ma problemu pa kochanie.

Kropka.

Część z was ma już pewnie jakąś koncepcję dotyczącą znaczenia powyższego. Jest to oczywiście symulacja chwili czasu rzeczywistego człowieka podłączonego i obeznanego nieco z Internetem. W dobie o dwudziestu godzinach, coraz częściej zdarza się funkcjonować w ten sposób i mnie, i wam. Wielowątkowość, która to przykładnie została oddana akapit wyżej, zmusza do odpowiednich reakcji.

To właśnie ona jest powodem znieczulicy, która dotyka nas podczas coraz większej ilości doznań audiowizualnych, dostępnych w poszerzających się bazach danych. Dzięki niej zacieramy dziewięćdziesiąt procent z miejsc, w jakich byliśmy i informacji, jakie w nich znaleźliśmy.

Chyba każdy pamięta swoje życie sprzed YouTube. Teraz, gdy zrewolucjonizowało ono kwestię przekazu wideo na stronach www, jaki jest nasz stosunek do zwykłych filmów? Jeśli myślisz, że taki sam, to zastanów się przez chwilę – konwencjonalny film musisz kupić, bądź ukraść – w pierwszym przypadku wiąże się to z utratą pieniędzy (wliczam w to opłaty za TV), w drugim – czasu (jeśli mieszkasz w Polsce i zajmuje Ci to mniej, niż godzinę, możesz się cieszyć). Z drugiej strony, masz darmowy dostęp do milionów filmików na YT, z których część to perełki. Wniosek – YT zachwiało Twoim postrzeganiem filmu, niezależnie od tego, jak silnie rozgraniczasz te dwie rzeczy.

Analogicznie można postąpić z muzyką, grafiką, wreszcie słowem.

A teraz postaw się z drugiej strony – chcesz w jednej z tych dziedzin postawić swój pierwszy poważny krok. Szukasz pomysłu i oto on nadchodzi. Ale, czy dzięki niemu zyskasz czyjekolwiek poparcie?

Póki podejście, środki, efekt nie będzie tak szokujący, że Cię nie zapamiętam, nie masz szans. I nie zwódźmy się słowami – fakt, że coś jest interesujące oznacza nie mniej, nie więcej niż to, że Twoje dzieło zaskoczyło mnie na tyle, bym je zapamiętał. Inaczej, chaos i ciągi pseudolosowe Cię pochłoną.

Na zakończenie odrobina pocieszenia – nadal mamy wystarczająco wiele czasu, by wybić się, zrealizować swoje marzenia i znaleźć jeszcze chwilkę na pójście do kibelka.

Tags:
4 komentarze
  1. 6 listopada, 2006
  2. 6 listopada, 2006
  3. 6 listopada, 2006
  4. 8 listopada, 2006

Skomentuj Michał Górny Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *