Jak spsuć software poprzez hardware

Ten wpis jest częścią mojego starego bloga, prowadzonego w latach 2005-2007 pod adresem dragonee.jogger.pl. Został on zachowany w celach archiwizacyjnych i niekoniecznie reprezentuje moje bieżące stanowisko na dany temat.

Na wstępie przepraszam wszystkich tu zaglądających za tak długi okres mojej nieaktywności blogowej. Wena na pisanie opuściła mnie na pewien czas, a pomysły cały czas leżą w szufladzie. 😉 Postaram się poprawić, a póki co, coś lekkiego i związanego z komputerami na rozgrzewkę.

Ostatnimi czasy moja wiekowa już lilium (tu można się zastanawiać, czy aż taka wiekowa – ze wszystkich moich komputerów jest najmłodsza, a kupowałem ją jako pierwszą) zaskoczyła mnie niepomiernie. Co gorsza, była to jedna z tych sytuacji, których do dziś nie potrafię sobie w pełni wytłumaczyć, pomimo mojej wiedzy o komputerach znacznie przekraczającej poziom normalnego zjadacza chleba.

Był wieczór. Akuratnie robiłem coś pod Windows i w pewnym momencie naszła mnie ochota na odrobinę relaksu. No a co się robi, gdy człowiek musi się na szybko odprężyć? Nie, nie ekstremalne doznania seksualne z sukubim narodem. 😉 Dwukrotnym klikiem uruchomiłem Blobby Volley (do pobrania np. tutaj) i już rozpoczynałem grę, gdy….

PISK!!! Straszliwy, dźwięczący PISK. Normalnie, dźwięk ten udawał gwizdek sędziego rozpoczynający kolejną zagrywkę, jednak w tym wypadku, głośniki miałem nieco podkręcone. Prawdopodobnie wcześniej słuchałem jakiejś muzyki o niskim poziomie głośności… Gdy już odzyskałem słuch, zacząłem zauważać, że z moim systemem coś jest nie tak. Nagle włączył się jakiś pogłos, którego wcześniej nie było. Wyłączyłem grę i zaraz odpaliłem foobara2000. Tak samo, a nawet jeszcze gorzej, bo muzyka zniekształcona przez ten pogłos brzmiała, jakby była grana w jakiejś hali. Restart nie pomógł.

Straszliwe to było doznanie. Brak muzyki na Windows, nie! Z drugiej strony, na Linuksie dźwięk działał poprawnie, więc to nie był błąd sprzętowy. Dzięki tej wiedzy zacząłem się spodziewać jakiegoś uszkodzenia sterowników. I szczęśliwie, po ich przeinstalowaniu sytuacja wróciła do normy.

I teraz zasadnicze pytanie – jak dźwięk, wzmocniony już poza komputerem mógł zaszkodzić moim sterownikom/ustawieniom, czemukolwiek?

Moja teoria wygląda mniej więcej tak – karta dźwiękowa po wyemitowniu sygnału przesłała go dalej, do wzmacniacza. Następnie wzmacniacz tak mocno wzmocnił sygnał, że wytworzone przy tym zakłócenia wróciły się z powrotem do karty dźwiękowej (poprzez masę?). Wpłynęły na pracę procesora, który zmodyfikował część swojej pamięci, zawierającą instrukcje sterownika/ustawienia. Następnie podczas deaktywacji karty zmieniona część sterownika/ustawień została zapisana na dysku, dzięki czemu maszyna w żaden sposób nie reagowała na restart.

Wiem, że jest to bardzo nieprawdopodobne wytłumaczenie, ale nie mam pomysłu na inne. W każdym razie, cieszę się, że to nie sprzęt został uszkodzony. I jeszcze jedno. Nie ulegnę ewentualnym prośbom powtórzenia tego w celach eksperymentalnych. ;D

Tags:
24 komentarze
  1. 6 kwietnia, 2007
  2. 6 kwietnia, 2007
  3. 6 kwietnia, 2007
  4. 6 kwietnia, 2007
  5. 6 kwietnia, 2007
  6. 6 kwietnia, 2007
  7. 6 kwietnia, 2007
  8. 6 kwietnia, 2007
  9. 6 kwietnia, 2007
  10. 6 kwietnia, 2007
  11. 6 kwietnia, 2007
  12. 6 kwietnia, 2007
  13. 6 kwietnia, 2007
  14. 6 kwietnia, 2007
  15. 6 kwietnia, 2007
  16. 6 kwietnia, 2007
  17. 6 kwietnia, 2007
  18. 6 kwietnia, 2007
  19. 6 kwietnia, 2007
  20. 6 kwietnia, 2007
  21. 6 kwietnia, 2007
  22. 9 kwietnia, 2007
  23. 9 kwietnia, 2007
  24. 9 kwietnia, 2007

Skomentuj Movi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *