Bić bijących

Ten wpis jest częścią mojego starego bloga, prowadzonego w latach 2005-2007 pod adresem dragonee.jogger.pl. Został on zachowany w celach archiwizacyjnych i niekoniecznie reprezentuje moje bieżące stanowisko na dany temat.

Paradoks? Ale przecież do tego sprowadzają się wszelakie zależności pomiędzy grupami fanatyków. Od sekt różnią się dwoma szczegółami. Pierwsza – posiadają znakomicie zarysowane sylwetki swych wrogów, druga – ich przywódcy zazwyczaj także wierzą w swą ideologię, czym odróżniają się od liderów sekt, którzy robią tylko biznes na swoich poddanych. Jak widać, fanatycy są więc bardziej niebezpieczni od sekt, a o tych pierwszych pierwszych się jednak częściej mówi, by odwrócić uwagę od innych, ważniejszych spraw, a także ze względu głównych światowych religii, które to nie życzą sobie konkurencji.

Fanatycy mogą stać się narzędziem polityki. Jeśli umiejętnie nimi pokierować, można szybko dojść do jakiegoś celu, jednak jednocześnie należy uważać na przekroczenie granicy racjonalności – wtedy i hipotetyczny polityk staje się bezmózgim idiotą, jak reszta. Druga rzecz, na którą należy zwrócić uwagę, to niestabilność tej grupy, o ile nie jest zbyt trudno ich pozyskać, utrzymanie nastręcza już pewnej trudności, a wyrzucenie ich jako zepsutej zabawki może skończyć się katastrofą.

Dla osoby postronnej ideologia takiej grupy jest całkowicie idiotyczna – zawsze się sprowadza do bicia tych, którzy mają cokolwiek innego. Całkowite oddanie temu celowi wynika prawdopodobnie z całkowicie podświadomej ludzkiej potrzeby posiadania wroga, wspartej żądzą krwi, czy, przykładowo brakiem perspektyw lub chęcią zabicia nudy. Działanie to skutkuje powstaniem niebezpiecznej mieszanki debili, imbecyli kwadratowych, tudzież innych idiotów, zarządzanych przez całkowicie niekompetentne osoby.

Bijmy ich! 🙂

One Response
  1. 23 maja, 2006

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *