I po co to wszystko

Ten wpis jest częścią mojego starego bloga, prowadzonego w latach 2005-2007 pod adresem dragonee.jogger.pl. Został on zachowany w celach archiwizacyjnych i niekoniecznie reprezentuje moje bieżące stanowisko na dany temat.

Wcielmy się teraz w hipotetycznego człowieka znanego pod nazwą Zwykłego Użytkownika, pana Kowalskiego. Dopasujmy nieco nasze postrzeganie do jego potrzeb i możliwości.

ZU nie obchodzą standardy sieciowe. Co prawda obiło mu się to o uszy, ale w czasach, kiedy słyszał tą nazwę, jacyś dziwni ludzie, podzieleni na dwie grupy, zażarcie się kłócili o to, tak jakby było to coś ważnego. Niestety, cała ta dyskusja nie była zbyt zrozumiała dla naszego użytkownika, oczywiście z wyjątkiem momentów, w których to leciały obelgi pod adresem przeciwników. Na dodatek na jednym z forów został zwymyślany przez kogoś za używanie Internet Explorera.

ZU niewiele pamięta z tych czasów. Miał wtedy duże problemy z utrzymaniem posady. Teraz zresztą też jest niewiele lepiej. Niby udało mu się osiągnąć cel; koniec końców nie został zwolniony. Jednak liczyło się to ze zwiększeniem ilości godzin pracy. Pan Kowalski wraca na tyle zmęczony do domu, że nie ma najmniejszej ochoty, by zastanawiać się nad jakimiś głupotami. Chce tylko zjeść ciepły obiad, podawany od niepamiętnych czasów dokładnie na czas przez jego żonę, panią Halinkę i posiedzieć przez chwilę przed telewizorem, czy komputerem, jeśli nie ma żadnego wartego obejrzenia filmu; najlepiej takiego z dużą dawką akcji.

ZU zazwyczaj przegląda internet za pomocą przeglądarki Mozilla Firefox. Kiedyś ściągnął jakieś świństwo, z którym nie mógł sobie poradzić, a było niezwykle denerwujące. Pan Kowalski nie lubi przyznawać się do niedoskonałości, ale wobec takiego wypadku musiał wezwać syna sąsiadów, specjalistę obeznanego w sprawach komputerów. Chłopak naprawił system w ciągu kilkunastu minut, a nasz użytkownik spytał się młodego człowieka, jak skutecznie się bronić przed tymi paskudztwami. I w ten sposób poznał Firefoksa. Syn sąsiadów, wymieniając zalety przeglądarki, wspomniał coś o tych standardach, ale co dokładnie – licho raczy pamiętać, poza tym było to jakieś takie pogmatwane. Z własnego doświadczenia wie tylko, że ci łebdewelojperzy to nieprzyjemni ludzie, skoro tak bardzo się potrafią sprzeczać o jakąś niejasną sprawę.

Posiada Neostradę w najtańszym jej wariancie – nie potrzebuje więcej. Co prawda dłuży mu się, gdy ściąga jakieś śmieszne filmiki czy mp-trójki, ale nie robi tego często, a dzięki panelom i tak może przeglądać inne strony podczas ściągania/ładowania animacji.

Człowieka takiego nie obchodzi w żadnym stopniu, że używamy poprawnego XHTML-a, CSS, czy jakiegokolwiek innego egzotycznego dla niego skrótu. Nie obchodzą go wcięcia w kodzie, rozważania na temat wyższości layoutu <div />-owego nad tabelkowym, czy inne abstrakcje w postaci semantycznego kodu i dociekania, który z tagów lepiej oddałby sekwencję znaków, którą tutaj wpisuję.

Chciałby tylko jednego – żeby mu się layout nie rozjeżdżał, kiedy próbuje czytać blog znajomego na Onecie.

Jeżeli można zrobić dobry kod używając HTML 4.1, to dlaczego większość ludzi, która robi szum na temat sieciowych standardów, onanizuje się widząc znaczek Valid XHTML 1.0 Strict?

Dochodzę do wniosku, że to, co robimy, wmawiając sobie wyższe idee, to jest tylko sztuka dla sztuki, a kod, który napiszemy bardziej nadawałby się na wystawę (przepraszam, ekspozycję) abstrakcjonizmów dwudziestego pierwszego wieku.

Nie muszę przekonywać, że kod oparty na divach (gdy ich nie za dużo) jest czytelniejszy dla mnie. Przy tabelkach jednak nie trzeba się obawiać, że coś wyjedzie poza layout. Oczywiście nie namawiam do cofnięcia się w ewolucji, jednak niektórzy ludzie są już chorzy, gdy widzą samo słowo <table />. To wpadanie ze skrajności w skrajność przypomina polskie wybory do Sejmu. Nie spodobała się jedna partia – to hyc, wybieramy całkowicie odwrotną.

Wszędzie tylko szum i peany, jak to nowsze jest lepsze i jak to mój jest większy od waszego. Może wypadałoby o tym skończyć, a zacząć brać się za coś konstruktywniejszego?

4 komentarze
  1. 30 marca, 2006
  2. 30 marca, 2006
  3. 30 marca, 2006
  4. 31 marca, 2006

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *