W tramwaju

Ten wpis jest częścią mojego starego bloga, prowadzonego w latach 2005-2007 pod adresem dragonee.jogger.pl. Został on zachowany w celach archiwizacyjnych i niekoniecznie reprezentuje moje bieżące stanowisko na dany temat.

Jest tłoczno.

Nie tylko. Wszyscy patrzą przez okna. Cztery równe rządki ludzi, zwrócone twarzami do najbliższej szyby. Wyglądają jak więźniowie pragnący o natychmiastowej ucieczce z miejsca swego pobytu. Udają, że nikogo poza nimi nie ma. Udają, że nie widzą obserwatora.

Dlaczego tak? Czyżby zbyt wielkie skupienie populacji naszego gatunku w jednym miejscu tak destruktywnie działało na nasze odczucia? A może przeświadczenie o własnej indywidualności, może też doskonałości nad pozostałą częścią gatunku? Niechęć do spojrzenia podobnej istocie w twarz?

Pytania. Odpowiedzi jednak brak z mojej strony, jedynie domysły z poprzedniego akapitu.

Co najgorsze? Rówież uczestniczę w tej wspólnocie, wspólnocie braku wspólnoty.

6 komentarzy
  1. 6 stycznia, 2006
  2. 6 stycznia, 2006
  3. 6 stycznia, 2006
  4. 6 stycznia, 2006
  5. 7 stycznia, 2006
  6. 7 stycznia, 2006
  7. 8 października, 2017

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *