Ten wpis jest częścią mojego starego bloga, prowadzonego w latach 2005-2007 pod adresem dragonee.jogger.pl. Został on zachowany w celach archiwizacyjnych i niekoniecznie reprezentuje moje bieżące stanowisko na dany temat.
Pomysły zawsze nawiedzają mnie wtedy, kiedy jestem offline i nie mogę lub nie chce mi się ich zapisywać. Złośliwość rzeczy… półżywych?
Okazuje się, że ludzie, którzy nie mają nic konkretnego do powiedzenia, w jakkolwiek dużej grupie by nie byli, nudzą.
Spędzanie masy czasu na niczym konstruktywnym, nawet, jeśli miałoby pomóc w długoterminowych kontaktach interpersonalnych, staje się po przemyśleniu czasem straconym lub nie, zależnie od przynoszonych profitów.
A teraz pytanie zasadnicze: jakim cudem jestem zdolny do napisania czegoś takiego, pomimo, że słucham aktualnie przyjemnej muzyki i śmieję się z tekstów na pewnym kanale ircowym?
2 komentarze
Nie wiem na ile moja odpowiedź Tobie odpowie, ale ja niezależnie gdzie jestem lubię słuchać tego kawałka:
http://www.last.fm/music/Murs/_/Sucks+to+Be+You
Szczególnie gdy stoję w kolejce w jakimś urzędzie
Zawsze można spróbować.
Queued. 😛